Miałam praktyki w jednym z krakowskich LO, z geografii, żeby zamknąć cały cykl praktyk. Byłoby cudownie, ale... Nauczycielka, która miała mnie pod swoimi skrzydłami taka sobie, atmosfera w pokoju nauczycielskim zupełnie inna niż w gimnazjum, gdzie byłam (choć tam też były osoby, których nie znałam, to w pokoju zawsze znalazł się jakiś temat do rozmowy, a tu nic...), no i klu tego posta czyli złota polska młodzież.
Tak, tak oni są zupełnie inni niż my byliśmy w ich wieku. Ja to bym się bała wystartować do nauczyciela z próbą udowodnienia mu, że czegoś nie umie, mój rocznik tajniaczył się gdzieś po blokach w pobliżu szkoły z paleniem, my nie zaczepialiśmy nauczyciela-praktykanta w jego prywatnym wolnym czasie pytaniem gdzie Kowalska (w senesie nauczyciel u którego się robi praktyki), u nas rzadkością było, żeby w połowie roku szkolnego ktoś zabierał papiery ze szkoły, u nas fakt, dopiero wchodziły komórki, ale nawet to tak bardzo się nimi na lekcji nie bawaliśmy!
A obecnie młodzież robi wszystko na opak, licealiści hurtem zgłaszają np i bz, nie noszą zeszytów ćwiczeń, nie chodzą do szkoły, uciekają z lekcji, malują się gorzej niż dziewczyny u mnie na roku... Nie mówię, że wszyscy, ale ci, których miałam okazję spotkać na praktykach. W każdej klasie znajdzie się garstka osób, które coś chcą, a reszta są bo muszą? bo rodzice kazali? Nie wiem, ale być może.... A dodam jeszcze, że obecnie w ich słowniku znajduje się o wiele za dużo słów zaczynających się od k, ch i p, nie przeczę mnie się też zdarzy kląć, ale bardzo mi to przeszkadza.
Komentarze
Prześlij komentarz