Olkusz i szkolenie

Powoli zaczynam kształtować swoja przyszłość, dojrzałam do tego co chciałabym w życiu robić. Tak, wiem późno, bo na karku już prawie 30stka, a dopiero kończę piąty rok...

Ale! Tak, wiem co chcę robić! Moim największym pragnieniem jest przekazywać innym wiedzę na temat ochrony przyrody, tego dlaczego ją trzeba chronić, po co, w jaki sposób.

Grupa docelowa? Hmm, trudno powiedzieć, ale na początek złapałam pracę na wakacje i teraz w maju i czerwcu właśnie przy czymś takim. Przedział wiekowy od 3-15, nie na raz, ale ogólnie takie osoby przyjeżdżają w to miejsce, gdzie będę prawdopodobnie pracować.

A praca przyszła po części sama, po części dzięki pewnemu szkoleniu. Szkolenie na animatora edukacji ekologicznej, w trzech odsłonach. Pierwsza za mną, dwie kolejne przede mną :)

Sama tematyka szkolenia i sposób prowadzenia bardzo, bardzo fajny, bardzo dużo pozytywnych ludzi, tylko miejsce trochę nie trafione... Osoba, która zapewniła największą ilość słuchaczy zorganizowała nam kawałek miejsca w piwnicy budynku, w którym mieści się bursa szkolna, coś w rodzaju hostelu, pogotowie opiekuńcze i chyba jeszcze szkoła... Nie nie była to sala w podziemiach, to był regularny korytarz, bez stolików, jedynie z bufetem kawowym i krzesłami, nawet prelegenci byli zaskoczeni miejscem...

Ale co by na dobre wyszło, to zostaliśmy zaproszeni do udziału w fokusie na temat produktu lokalnego i się dowiedziałam, że jako rodowita tarnowianka nie mam pojęcia co się wywodzi z mojego regionu <zawstydzona> była degustacja,rozmowa i cudowna ankieta.

Potem dalszy ciąg szkolenia.

Komentarze