Bo było mało problemów...

Tak jak w tytule, bo mieliśmy w domu mało problemów, od wtorku mamy babcię w szpitalu.

W poniedziałek wieczorem położyła się spać jak zawsze, rano we wtorek mama poszła do niej jak co rano. Babcia jeszcze spała, po 6 ją obudziła i się zaczął bal... Babcia mówi, ale tylko w swoim znanym języku, nie reaguje na polecenia, jest pobudzona. Powtarza:
"komuna mnie obudziła"
"mamo"
"muszę iść"

Mama wystarszona z wyrzutami,że zmieniła psychiatrę dzwoniła do niego - kazał wezwać pogotowie.

Przyszła pani Andżelika - pielęgniarka, z opieki długoterminowej - przewinęła babcię i też kazała dzwonić po pogotowie. Po 8 rano, około 2h od pojawienia się objawów babcia znalazła się w szpitalu. Badania, konultacja psychiatryczna. Wstępna diagnoza - udar niedokrwienny lewej półkuli, porażony ośrodek mowy.

Po 1,5 doby od udaru, babci wróciła świadomośc, jest bardzo słaba, je już tylko kaszki, grysiki i miksowane rzeczy...

Jak na razie siedzi na łóżku oparta o nie, nie może na razie spuszczać nóg. Przychodzi do niej logopeda i rehabilitant.

Koło środy czwrtku mają ją wypuścić do domu. W domu już się szykuje przemeblowanie, a mamuśka chodzi wściekła - a do kompletu są upaly i temepratura nie spada poniżej 30 stopni.

Komentarze