Dzien czwarty - sadny

Dzis od rana bylo ciezko, najpierw Filip - kon stanal mu na noge, paznokiec mu zejdzie, ale jak to pan Łukasz stwierdzil widzial gorsze przypadki.
Potem Dagmara, ze zle sie czuje, na szczescie to tylko zmeczenie.
Potem Ola, ze zle sie czuje, na szczescie to tez zmeczenie.
Nadia - goraczka i bol gardla, chyba sie przeziebila.
Gabrysia, wolontariuszka - pracujac z koniem przewrocila sie, czy stracila rownowage i skrecila kostke, skonczylo sie to wizyta na SOR w Myslenicach. Na szczescie szybko uadlo sie to ogarnac i w ciagu dwoch godzin bylysmy spowrotem.
Na koniec dnia Ada i Hania  - choc im zabranialam to i tak robily gwiazdy i na koniec sie zderzyly, Ada ma siniaka na twarzy, wymiotowala i chciala do mamy.
Groszek natomiast nie wziela lekow, odmowila ich przyjecia.
Juz prawie polnoc, mam nadzieje, ze to koniec wypadkow na tym turnusie.

Komentarze