Jej juz nie ma

Byla z nami 19 lat 10 tygodni i 1 dzien, Panna Dinusienka, nasza Menda Spileczna, nasze rude szczescie....

Mama musiala ja uspic poltore tygodnia temu, nie do konca chce mi sie wierzyc, ze jej juz nie ma... We wtorek (11.08) jak wyjezdzalam, to w zasadzie bylo wszystko po staremu, w poniedzialek byla taka jak zawsze, a we wt pojechalam raniutko po 6, a w sr ja uspili... Nic mi sie nie przyznali przez prawie trzy dni, bo przeciez dzwonilam i w sr i w czw i w pt, dopiero jak poploudniu przyjechalam, to mi oznajmili, ze jej juz nie ma... Jest tak  dziwnie... Nadal sie lapie na tym, ze jej szukam, ze chce sie zapytac, gdzie Mendziaczek...

To minie, wiem, bo smierc jednego czworonoga juz przezylam, ale to byl kot, ja bylam mlodsza, nie bylam z nim tak zzyta.... Chce mi sie plakac, brakuje mi jej.

Komentarze