Pojdziesz Kolego Piechota czyli rzecz o PKP

Po kilkunastu miesiącach przerwy postanowiłam przejechać sie pociągiem na odcinku Tarnów - Kraków Płaszów (bo mi bliżej do mieszkania z niego ☺), bo wszyscy zachwalają, że taniej, że szybciej, że wygodniej.
W mojej ocenie zamieszczonej w tym poście oceniałam obsługę klijenta na dworcu w Tarnowie, oznakowanie jednego i drugiego dworca, jakość i czystość pociągu, czas przejazdu.
Już na początku był zgrzyt, 15 min czekałam na kupno biletu, jedna kasa czynna, pani ruszająca się jak mucha w smole. I klijentka kupująca bilet na weekend dla kilku osób na daleką trasę, więc to trwało, a ogonek się powiększał...
Automatu biletowego na tarnowskim dworcu brak - najbliższy ok. 250 m, na przystanku mpk Krakowska Planty (czas dojścia w jedną stronę 5 min, czyli w obie już jest 10 min).
Bilet kupiony, teraz na remontowanym dworcu trzeba dojść na peron, tu jak piszą w komunikacie potrzeba 8-12 min, idę za strzałkami (dość szybko, bo zostało 8 min do odjazdu), na 2 peron dotarłam bez problemu, a jak dotrzeć na 3?! Ja mam być Duchem Św., żeby wiedzieć, że mam zejść do przejścia?! Dopiero jak zacznie się schodzić po schodach to jest kartka formatu A4, że tędy na peron 3. Całe przejście zajęło mi ok. 5 min, na peron dotarłam lekko zziajana.
Jest godz. 19.37, a pociąg dopiero majaczy przed stacją, wyjechał z Tarnowa z około 1 min spóźnieniem.
Skład, stary, ale z tych lepszych. Czysto, wygodnie, aczkolwiek pustawo. 

Jechał dość szybko, do Szarowa dojechał w niecałą godzinę, po drodze w Bochni stał 3 min, w Szarowie też ok. 2 min. Prędkość jazdy powodowała, że bardzo rzucało pociągiem, nie było to zbyt komfortowe.

Komentarze