Usłyszałam dziś na kazaniu słowa, które są dla mnie ważne, parafrazując je mamy byc misjonarzami w naszych domach, pokazywać i zachęcać do patrzenia na Boga, pójcia do kościoła czy do spowiedzi. Słowa, tak bardzo aktualne w moim domu. Moi rodzice są wierzący, prkatykujący, ale na moje większe zaangażowanie w życie wspólnoty mają dużo zastrzeżeń, wszelkiego rodzaju rekolekcje, wyjazdy na Lednice czy koncert Jednego Serca Jednego Ducha patrzą krzywo, słyszę tylko jeden komentarz "jeździsz na te wszystkie Lednice i inne pierdoły, a jesteś taka nie dobra", ojciec woła na mnie "przeorysza"...
Bolą takie słowa, a na kontakty z duchownymi większe niż mają oni są źli i mają o to prentensje, że to nie wypada, że przyspoży tym osobom kłopotów...
Jak do tej pory od osób pod adresem, których adresem moi rodzice kierują te słowa nie usłyszałam, żadnego argumentu, który by potwierdzał obawy moich rodziców. Na próbe poznania moich staruszków z takimi osobami jest duży opór i prośba abym to ja się dopytywała jak są jakieś wątpliwości, a potem z podzięowaniem, żebym to ja dzwoniłą, nie oni. Ratunku, oni są dorosłymi, moimi rodzicami, a czasem zachowują się jak małe dzieci....
A dobrym osobom, które znajdują dla mnie czas dziękuję :*
Bolą takie słowa, a na kontakty z duchownymi większe niż mają oni są źli i mają o to prentensje, że to nie wypada, że przyspoży tym osobom kłopotów...
Jak do tej pory od osób pod adresem, których adresem moi rodzice kierują te słowa nie usłyszałam, żadnego argumentu, który by potwierdzał obawy moich rodziców. Na próbe poznania moich staruszków z takimi osobami jest duży opór i prośba abym to ja się dopytywała jak są jakieś wątpliwości, a potem z podzięowaniem, żebym to ja dzwoniłą, nie oni. Ratunku, oni są dorosłymi, moimi rodzicami, a czasem zachowują się jak małe dzieci....
A dobrym osobom, które znajdują dla mnie czas dziękuję :*
Komentarze
Prześlij komentarz