Mój tydzień 23-29.05.2016 był mocno osadzony na kulturze.
Zaczęło się nie banalnym, pytaniem czy idę wieczorem do kina na film "Dzień Matki" - za 10 zł to mogę się przejść. Sam film bardzo sympatyczny, opowiada historię czterech osób - trzech kobiet i jednego mężczyzny. W jednej z ról Jeniffer Aniston.
W środę koleżanka jeszcze z czasów forum olgowego - Gosia zabrała mnie na sztukę do PWST. W sumie za bardzo nie wiem o czym to było, wystawiał ją Wydział Tańca Towarzyskiego z Bytomia. Historia miłości pewnej włoskiej pary, w to wpleciony wątek konfliktów, zdrad i kłamstw. Sztuka kończy się śmiercią głównej bohaterki.
Czwartek to tradycyjny w Boże Ciało koncert w rzeszowie Jednego Serca Jednego Ducha. Koncert o charakterze religijnym, koncert uwielbieniowy. W czasie koncertu oprócz śpiewu były również świadectwa osób, które doświadczyły różnych trosk,a poprzez zaufanie wobec Boga te troski się zmniejszyły, było łątwiej je znieść. Jedno z tych świadectw chętnie bym puściła mojej mamie, która znowu ma masę zmartwień i wątpliwości, żeby może w końcu zroumiała, że jak zaufa to będzie lepiej... A na sam koncert wybrałam się po raz drugi w życiu. Miałam jechać z kim innym, a pojechałam z kim innym. I bardzo się cieszę, że pojechałam z kim innym niż miało to być pierwotnie, bo wyjazd zaowocował pewnymi przemyśleniami i słowami, które usłyszałam dzień po koncercie, które wlały w moje życie trochę otuchy. Bo w ostatnim czasie nie jest mi do śmiechu...
I w końcu nastała niedziela, długo wyczekiwana :D (od stycznia czekałam na ten dzień) w ramach 9. Festiwalu Muzyki Filmowej zabrałam tatę na projekcję filmu "Indiana Jones i poszukiwacze zaginionej arki" z muzyką na żywo. Wydarzeenie na Tauron Arenie w Krakowie. Sam film jest klasyką gatunku filmów przygodowych, ale muzyka na żywo dodaje dreszczyku emocji, wywołuje ciary na całym ciele.
Zaczęło się nie banalnym, pytaniem czy idę wieczorem do kina na film "Dzień Matki" - za 10 zł to mogę się przejść. Sam film bardzo sympatyczny, opowiada historię czterech osób - trzech kobiet i jednego mężczyzny. W jednej z ról Jeniffer Aniston.
W środę koleżanka jeszcze z czasów forum olgowego - Gosia zabrała mnie na sztukę do PWST. W sumie za bardzo nie wiem o czym to było, wystawiał ją Wydział Tańca Towarzyskiego z Bytomia. Historia miłości pewnej włoskiej pary, w to wpleciony wątek konfliktów, zdrad i kłamstw. Sztuka kończy się śmiercią głównej bohaterki.
Czwartek to tradycyjny w Boże Ciało koncert w rzeszowie Jednego Serca Jednego Ducha. Koncert o charakterze religijnym, koncert uwielbieniowy. W czasie koncertu oprócz śpiewu były również świadectwa osób, które doświadczyły różnych trosk,a poprzez zaufanie wobec Boga te troski się zmniejszyły, było łątwiej je znieść. Jedno z tych świadectw chętnie bym puściła mojej mamie, która znowu ma masę zmartwień i wątpliwości, żeby może w końcu zroumiała, że jak zaufa to będzie lepiej... A na sam koncert wybrałam się po raz drugi w życiu. Miałam jechać z kim innym, a pojechałam z kim innym. I bardzo się cieszę, że pojechałam z kim innym niż miało to być pierwotnie, bo wyjazd zaowocował pewnymi przemyśleniami i słowami, które usłyszałam dzień po koncercie, które wlały w moje życie trochę otuchy. Bo w ostatnim czasie nie jest mi do śmiechu...
I w końcu nastała niedziela, długo wyczekiwana :D (od stycznia czekałam na ten dzień) w ramach 9. Festiwalu Muzyki Filmowej zabrałam tatę na projekcję filmu "Indiana Jones i poszukiwacze zaginionej arki" z muzyką na żywo. Wydarzeenie na Tauron Arenie w Krakowie. Sam film jest klasyką gatunku filmów przygodowych, ale muzyka na żywo dodaje dreszczyku emocji, wywołuje ciary na całym ciele.
Komentarze
Prześlij komentarz