Największy z cudów

Jakiś czas temu dostałam film "Największy z cudów".Film opowiada o trzech osobach, które spotykają się na tej samej mszy z powodu życiowych kryzysów, z jakimi walczy każdy z nich. Msza nie jest dla nich niczym nowym, ale nie są w stanie zrozumieć jej prawdziwego znaczenia. Pomoc przychodzi ze strony aniołów stróżów, którzy pozwalają bohaterom pojąć walkę dobra ze złem i cudowny triumf wiary, który unaocznia się podczas każdej Eucharystii. To, czego doświadczą w trakcie tej Eucharystii, zmieni ich życie na zawsze. 



Sam film może i nie porywa jakością wykonania, ale jego przesłanie coś mi uświadomiło, bohaterowie tego filmu są trochę podobni do mnie. W jednym z bohaterów widzę siębiepo jednym z egzaminów na pierwszym roku mgr. Wyszłam z niego kompletnie załamana, że nie zdam, że mi zabraknie 2 pkt do tróji. totalnie załamana, zapłakana, jakoś tak sama z siebie zawędrowałam na Loretańską do Kapucynów, chwila na różaniec, spowiedź i tak jakoś mi się lepiej zrobiło. Egzmain okazało się, że zdałam. Film, a raczej przesłanie z niego płynące jest godne polecenia dalej. Z chęcią bym go pokazała moim rodzicom, ale już widzę ich reakcję...

Komentarze