I dobręłam do końca... Znam już datę obrony, ale tak z jednej strony ciesze się tym, że to już teraz będzie koniec, a z drugiej stres związany z samą obroną, pytaniami na niej, ale z trzeciej jest mi strasznie źle...
I niczym ta grafika się zachowuję, tyle, że z blogami :D
I niczym ta grafika się zachowuję, tyle, że z blogami :D
Z kim nie rozmawiam, z kim bym nie mieszkała ich najbliżsi byli na ich obronach. U mnie nie mam na co liczyć :( ani jedno, ani drugie nie przyjedzie, bo jedno nie chce znać daty obrony, a drugie nie ruszy się z domu, nawet jakbym go o to poprosiła... Dziwnie się z tym czuję, chce mi się trochę wyć :( na licencjacie prosiłam kolegę, aby ze mną poszedł, a teraz nie wiem kogo mogę o to poprosić, może Irkę, a może Piotrka?
Nie chce mi się uczyć do tej obrony, ale kiedyś - przed licencjatem usłyszałam- "najwyżej się nie obronisz" nie chcę dopuścić do takiej sytuacji, chcę mieć wreszcie tą uczelnię z głowy.
Jak teraz obserwuję co się dzieje z moją obroną i jak to porównuję z licencjatem to jest zupełnie inna atmosfera, inne podjeście.
Komentarze
Prześlij komentarz