Kolejny Wielki Piątek w moim życiu, w tym roku po raz kolejny jest trudny, ciężki. Chce mi się momentami płakać... Jest ciężko - babcia nie ma już praktycznie głowy (urojenia, jakieś powroty do przeszłości,brak samodzielności) to boli, sprawia, że chce się płakać, ale od tych 7 lat (od dnia śmierci ciotki, a w zasadzie od dnia odbioru jej zwłok z kliniki w Krakowie) oduczyłam się płakać w domu, może czasem ukradkiem, w samotności.
Byłyśmy z mamą na uroczystościach w kościele, jak zwykle dużo ludzi. Stałam, mogłam więcej przemyśleć, po raz kolejny lepiej zrozumieć co się wydarzyło. A od tych czterech lat jak jest nowy proboszcz, aż warto słuchać tego co mówi, w tym roku zwrócił uwagę, że ta poprzeczna belka krzyża to miłość Jezusa do nas, prosił, aby nasze życie nie było jak to tabernakulum dziś - puste, bez miłości.
Jednak oprócz tego co w środku, we mnie i w innych się dzieje, jest jeszcze ten wymiar zewnętrzny - adoracja krzyża. Nie pojmuję tego pędu tłumu do całowania go, ja jestem nauczona, że adorować można poprzez modlitwę, nie koniecznie całując. Takie całowanie to zostawianie swoich wirusów , bakterii i grzybów oraz przyjmowanie tych samych drobnoustrojów zostawionych przez poprzednika. Jak to moja mama mawia, trzeba by iść z butelką Incidinu umyć nim ten krzyż, a potem można go całować.
A na koniec nieco inne spojrzenie na to co dziś się wydarzyło w Jerozolimie te 2000 lat temu.
Byłyśmy z mamą na uroczystościach w kościele, jak zwykle dużo ludzi. Stałam, mogłam więcej przemyśleć, po raz kolejny lepiej zrozumieć co się wydarzyło. A od tych czterech lat jak jest nowy proboszcz, aż warto słuchać tego co mówi, w tym roku zwrócił uwagę, że ta poprzeczna belka krzyża to miłość Jezusa do nas, prosił, aby nasze życie nie było jak to tabernakulum dziś - puste, bez miłości.
Jednak oprócz tego co w środku, we mnie i w innych się dzieje, jest jeszcze ten wymiar zewnętrzny - adoracja krzyża. Nie pojmuję tego pędu tłumu do całowania go, ja jestem nauczona, że adorować można poprzez modlitwę, nie koniecznie całując. Takie całowanie to zostawianie swoich wirusów , bakterii i grzybów oraz przyjmowanie tych samych drobnoustrojów zostawionych przez poprzednika. Jak to moja mama mawia, trzeba by iść z butelką Incidinu umyć nim ten krzyż, a potem można go całować.
A na koniec nieco inne spojrzenie na to co dziś się wydarzyło w Jerozolimie te 2000 lat temu.
Komentarze
Prześlij komentarz