Mieć blond na głowie i poroże na głowie

Mieć blond na głowie i poroże na głowie - słynne już motto dwóch "wariatek" w nieco zmienionej formie, bo pierwotnie brzmiał: "mieć blond pod farbą i poroże na głowie" od jakiś trzech tygodni mocno mi przyświeca :D Nie dość, że zdążyłam zostawić kurtkę z kluczami w tramwaju (bo rano było zimno, a potem się zrobiło ciepło, a do tego zakupy i czytałam książkę, jednym słowem za dużo maneli jak na jeden raz, shit!), ale na szczęście wszystko się dobrze skończyło. To nie minęło kilka dni od tej sytuacji, wysłałam znajomej osobie maila i sms-a, w mailu był załącznik - prezent dla tej osoby i teraz jest cisza z jej strony. Z jednej strony, wiem, że ta osoba jest zabiegana, ale z drugiej strasznie się denerwuję, że tą osobę uraziłam i już więcej się do mnie nie odezwie... A bardzo mi zależało na tej znajomości, bo to mądra i dobra osoba, która potrafi dodać otuchy w trudnej sytuacji, a po spotkaniu z nią poprawia mi się humor. Nie raz jak szłam na spotkanie to byłam smutna, przybita, a jak wychodziłam to miałam taką radość wewnętrzną w sobie... Sama nie wiem co mam robić, bo z jednej strony bym się do niej odezwała, ale z drugiej nie chcę być nachalna i wymuszać kontakt. Chyba zostawię tą sprawę samą sobie, zwłaszcza, że chwilowo mam jeszcze trochę spraw innych na głowie. Formalności związane z zatrudnieniem, szukaniem mieszkania bliżej pracy. Jak się z tym ogarnę, to pewnie siądę i tej osobie napiszę parę słów.




Komentarze