Miało być o tym jak to było z moimi ŚDM, ale nie wiem jak to napisać...
Po prostu jutro wyjeżdżam na moje trzecie w życiu ŚDM. Tym razem w Panamie. Z jednej strony czekam na to wydarzenie, bo czuję się w środku rozbita, rozsypana. Wszystko mnie irytuje i drażni. Nic nie idzie tak jak iść powinno. Zdrowie jest jedną dużą sinusoidą. Liczę na to, ze odpocznę, zbiorę myśli, a powrocie wrócę ze zdwojoną siłą do swoich obowiązków.
W tej chwili najbardziej obawiam się podróży, nie pobytu tam, co podróży. Będzie to mój pierwszy w życiu lot samolotem... Jestem już prawie spakowana, zostało mi dopakować pierdoły elektroniczne i heja.
Na miejscu będę mieć dostęp do internetu (kupuję sobie ich kartę sim) i będę starała się codziennie pisać o pobycie tam. Jest różnica 6h, więc posty będą się pojawiać o poranku naszego czasu, więc w sam raz lektura do śniadania! Możecie mnie również znaleźć na instagramie jako losiowezycie lub po hashtag-ach #losiowezycie #panamaczeka.
Do zobaczenia i usłyszenia wkrótce! Jutro kierunek Warszawa i wylot! A w międzyczasie jeszcze wizyta u babci i koncert kolęd na Karmelickiej, a właśnie koncert kolęd, jak macie czas i ochotę to zapraszam jutro po Mszy o 16:30, śpiewa chór Harfa i jedna z osóbek jadących do Panamy!
A tak wygląda mój bagaż - duża walizka w połowie jest pusta :D
Komentarze
Prześlij komentarz